niedziela

Rakija - chorwacki trunek na poczęstunek ! cz.1




Dzisiejszy post będzie trochę bardziej dla Panów, choć dla Pań postaram się też coś dobrego znaleźć :)

Jak to mówi stare przysłowie "nie samym chlebem człowiek żyje". I to jest fakt, który Chorwaci wzięli sobie do serca. Generalnie nazywam to "syndromem Południa", który charakteryzuje się tym, iż ludność zamieszkująca południe Europy, w tym także ludy bałkańskie, żyją w trochę inny sposób niż my. Tzn. w życiu nie pędzą tylko delektują się chwilą, słynne chorwackie polako czyli powoli, wywodzi się właśnie stąd, że w ich mentalności nic nie ucieknie i nie trzeba się spieszyć. wnież zupełnie inne od nas wyznają podejście do pracy która wg. nich nie jest wcale najważniejsza na świecie. Za to uwielbiają poranna kawę, gazetę, pogawędki z sąsiadką (to specjalność Panów:) i wszelkiego rodzaju spotkania towarzyskie oczywiście przy akompaniamencie dobrego wina, jedzenia czy rakiji.

Podczas moich wielokrotnych pobytów w Chorwacji, spotkałam się z niesamowitą otwartością, serdecznością i spontanicznością w przyjmowaniu przybyszów. Tym wydarzeniom zawsze towarzyszył pewien rytuał, w postaci poczęstunku przybywającego gościa kieliszeczkiem rakiji. I o tym właśnie będzie dzisiejszy post. 

Rakija to moi Drodzy nic innego jak lokalny bimber, który powstaje przez destylację przefermentowanych owoców. Ciekawi Was zapewne i % ma ów trunek. To zależy gdzie była prowadzona jego produkcja. Zwykle zawiera od 40% - 50% i z taką zawartością % spotkacie się w rakijach kupionych w sklepach czy marketach. Natomiast prawdziwa, domowa rakija jest zwykle mocniejsza i  ma moc oscylującą w granicach od 50% do 60%. Jest jeszcze pewna wersja rakiji, mówi się o niej  prepečenica, która jest destylowana podwójnie i wówczas jej zawartość zdecydowanie zawiera powyżej 60 %. W zeszłym roku odwiedzając moich starych znajomych Chorwatów miałam przyjemność być poczęstowana 35 letnią rakiją, pamiętającą jeszcze czasy Josipa Broza Tity.  Był to oczywiście trunek domowej produkcji pędzony przez samego Gospodarza Joska, według starej tradycji bo Gospodarz również starej daty i jak sam mawia musi czuć co pije:) Tym sposobem miałam przyjemność skosztowania tego rarytasu i powiem szczerze myślałam, że ten łyk mnie zabije. To było tak mocne, że moje oczy wyskoczyły prawie z orbit. Gospodarz chwalił, że to najlepsza rakija jaką mają w rodzinie. Niewątpliwie taką była jeśli brać pod uwagę zawartość procentów. Ja niestety nie doceniłam walorów smakowych bo procenty mnie powaliły już na wstępnie swoją mocą. 

W następnym poście opiszę m.in. rodzaje rakiji z jakimi możecie się spotkać w Chorwacji.
 

Rakija


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli spodobał Ci się temat postu albo chciałbyś się jeszcze czegoś więcej dowiedzieć, napisz to w komentarzu.